System Zarządzania Jakością bez mierników? Prawda czy fikcja?
„Bogu ufamy reszta niech przynosi dane”. Te słowa Edwarda Deminga powinny być odpowiedzią na tytułowe pytanie.
Bez mierników system zarządzania jakością jest fikcją.
I nie jest ważne, według jakiej normy go wdrażamy. Zaczynając od najpopularniejszej serii ISO9001, a kończąc na normach branży automotive czy środowiskowych, jeżeli nie wdrożymy skutecznych mierników dla procesów, wówczas system staje się fikcją.
Powodem jest to, że każda z norm wymaga podejścia procesowego i podejmowania decyzji na podstawie weryfikowalnych faktów – czyli mierzalnych danych.
Oczywiście, wielu uśmiechnie się pod nosem. U nich „ISO” to tylko logo na stronie internetowej. Papierologię załatwia Pełnomocnik Jakości. O miernikach mało kto w firmie słyszał, a audyty „przechodzą” rok do roku.
Możliwe? Oczywiście. Miesiąc przed audytem Pełnomocnik wprowadza paniczną atmosferę w firmie. Z naręczem różnych długopisów pomaga wypełniać „jakieś” niepotrzebne papiery, wypełnia tabelki i meczy informatyka, księgową i kadrową o bilanse, szkolenia i poziomy produkcji za poprzedni rok. Na tablicach pojawiają się wykresy reklamacji i wad.
Po audycie na rok jest spokój.
Co zrobił Pełnomocnik? Spełnił za firmę wymagania normy w zakresie raportowania wyników procesów głównych. Przeszedł audyt. Załatwił certyfikat na kolejny rok.
Niestety, nikt w firmie, w tym żaden z kierowników z osobna, nie ma zielonego pojęcia w jakim stanie są ich procesy. Tak naprawdę nikogo nie interesuje efektywność procesów. Jakość – tylko gdy kontrolerzy narobią rabanu, lub pojawi się reklamacja. Marnotrawstwo i produktywność to przy braku systemu informacyjnego oraz systematycznego (czyli ciągłego) kontrolowania procesów, mrzonka nawiedzonego lean’owca.
Pytanie tylko, kto tu dostaje certyfikat – firma czy Pełnomocnik?
Oczywiście nie o certyfikat chodzi i nie o pochwały na audytach.
Chodzi o coś dużo ważniejszego. Chodzi o drugie ze stwierdzeń przypisywanych Demingowi:
„Nie mierzysz – nie zarządzasz”.
Jeżeli zarząd nie rozumie, że musi wymagać pomiaru procesów i co gorsza, nie rozumie co ma mierzyć, wówczas pozostaje z niepokojem oczekiwać na kwartalne wyniki finansowe. Gdy są złe kolejny krok to szukanie winnych.
Nic się nie jednak nie zmieni.
Mierniki i pomiary mają jednak sens jedynie, gdy zestawiane są zbiorczo. Wówczas pokazują szerszy kontekst i trend.
Jakie dowody warto zbierać?
Pisałem o tym wielokrotnie w poprzednich artykułach w kontekście systemów automatycznej rejestracji operacji produkcyjnych.
W systemach zarządzania jakością sprawdzą się również doskonale. Oczywiście zakres pomiarów jest nieco inny i nieco inaczej należały zestawić rejestr mierników operacyjnych i systemowych.
Jak może wyglądać rejestr mierników, jakich potrzebuje systemu zarządzania jakością? Jakie mierniki można i warto zastosować aby na najprostszym poziomie nadzorować swoje procesy?
Jeżeli jesteś zainteresowany zostaw informację o branży, w której pracujesz z krótkim komentarzem na temat tego jak obecnie nadzorujecie procesy w swoich systemach jakości. W zamian prześlę na maila kontaktowego przykładowy rejestr procesów operacyjnych.